Strona główna Autorzy Posty przez Zygmunt Cynar

Zygmunt Cynar

349 POSTY 0 KOMENTARZE
Dziennikarz polonijny w Kanadzie. Aktywny w latach 1970 - 2018.

Polonia pożegnała Śp. Aleksandra Romanko

W piątek, 4 marca 2016 r., żegnaliśmy Go wraz z Rodziną, i Jego Towarzyszami Broni. W imieniu parafian pożegnał zmarłego ks. Andrzej Sowa – proboszcz Parafii Różańca Św. – główny celebrant Mszy pogrzebowej w asyście ks. emeryta Stanisława Błaszkowskiego. Janusz Tomczak, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej w Albercie przekazał kondolencje w imieniu Polonii na ręce p. Marii Aliny Romanko, jego żony.Żałośnie zabrzmiała trąbka przy „Ostatnim Apelu”. Eulogię w języku angielskim wygłosili: syn Bogumił i wnuk Ryan.  Aleksander był naszą żywą historią. W Jego życiu zamknęły się tragiczne losy Polski, służył jej wiernie, bronił w okresie okupacji przez dwu odwiecznych wrogów. Po ostatniej wojnie stał się tułaczem – jak tysiące innych byłych polskich żołnierzy. Dzielił się z nami radością ponownej „jutrzenki wolności”, która zaświeciła nad Polską. Był bezgranicznie oddany sprawie Polski i Polonii.

Polonia z głębokim żalem i smutkiem pożegnała wielkiego Polaka, gorącego patrioty i po prostu dobrego człowieka.

Wspomnienie ŚP Aleksandra Romanko, 21 lipca 1921 – 21 lutego 2016

21 lutego 2016 r. odszedł do wieczności Aleksander „Olek” Romanko. Polonia w Edmonton stracila człowieka o wielkim sercu, bezgranicznie oddanego sprawie Polski i Polonii. Posiadał niezwykłą umiejętność zjednywania sobie ludzi dobrego serca dla osiągania wspólnych celów dobroczynnych o charakterze humanitarnym. Wierzył w to, że Polonia Kanadyjska jest zdolna do wielkich czynów, że należy otworzyć serca i tą obfitością darów w tym kraju dzielić się z każdym, kto przeżywa nędzę, chorobę czy pokrzywdzenie przez los. Był człowiekiem niezwykle bezpośrednim i otwartym na potrzeby innych, kimś, kto nie potrafi przejść obok człowieka, który woła o pomoc. Zawsze pełen niespożytej energii, uśmiechu, optymizmu i poczucia humoru. Kontakt z ludźmi i pomoc tym, których pokrzywdził los, dawały jemu niewyczerpane źródło energii życia, były jego silą napedową. Byl osobą skromną, ciepłą, serdeczną, bezpośrednią i wrażliwą. Był lubiany przez wielu ludzi. Miał licznych przyjaciół na całym świecie. Jego osobowość w każdym otoczeniu zawsze wytwarzała atmosferę pogody i życzliwości.

Aleksander Romanko, syn Magdaleny i Mikołaja, urodził się 21 lipca 1921 w miejscowości Szpakowce w północo-wschodniej Polsce. Olek miał dwóch starszych braci, Władysława i Mikołaja. Po ukończeniu 16 lat przeniósł się do miasta Baranowicze, gdzie studiował mechanikę. Podczas bombardowania Baranowicz, we wrześniu 1939 roku, kiedy zobaczył ludzi zabitych i poważnie rannych, jego młodzieńcza radość zamieniła się w przerażenie. Po inwazji wschodniej Polski przez Armię Radziecką w dniu 17 września 1939 roku, każdego dnia obserwował masowe aresztowania i zabójstwa. Nienawiść wroga miała kulminację, gdy w dniu 10 lutego 1940 roku jego rodzice i on zostali aresztowani przez żołnierzy rosyjskich i wywiezieni na Syberię. Początek wojny położył kres kształceniu się i młodzieńczym marzeniom, a cały kraj pogrążył w niewoli. Na zesłaniu przebywał dwa lata. Olek był odpowiedzialny za wyżywienie całej rodziny. Miał wówczas 18 lat. Na Syberii przeżyli głód, choroby, morderczą pracę i zimno. Po ogłoszeniu przez Stalina tzw. „amnestii” z trudem dostał się na południe Rosji. Wstąpił tam do Polskiego Wojska i wkrótce przyjechał do Persji. Rodzice mieli także do niego dołączyć, ale Rosjanie zamknęli granicę. Wkrótce obydwoje zmarli tam z wycieńczenia. Jako żołnierz 7-mej Dywizji Piechoty, po przyjeździe do Palestyny został przydzielony do 3-ciej Dywizji Strzelców Karpackich 3-go Pułk Artylerii Lekkiej. W styczniu 1944 przetransportowano ich do Włoch. Brał udział w walkach nad rzeką Sangro i pod Monte Cassino, nad Adriatykiem i w bitwie o Bolonię. Potem była Jałta i jej następstwa. Był to okres beznadziejności i załamania. Został bez Ojczyzny, bez rodziny, bez znajomości języka. O powrocie do Polski nie było mowy, bo nie miał pewności, że jeśli jego raz sowieci wywieźli, jako „wroga narodu”, to jakąż miał pewność, że teraz pozwolą mu zostać w Polsce? Trzeba więc było zaczynać nowe życie na obczyźnie. W Anglii, po zdemobilizowaniu w 1949 roku zawarł związek małżeński z Marią Aliną z domu Łukaszewicz, którą poznał jeszcze w Rosji. W Anglii czekali 7 lat na zmiany w Polsce, aby tam wrócić. Kiedy jednak, nawet po śmierci Stalina zmiany nie nastąpiły, postanowili szukać kraju. W Anglii mieli już dwóch synów: Bogumił miał 3 lata, a Leszek 10 miesięcy. Przyjechali do Kanady na kontrakt do pracy na farmie. Trzeba było utrzymywać się ze skromnych funduszy, które zostały po opłaceniu podróży. Mrozy były bardzo ostre. Żona pracowała latem, a w zimie studiowała. Przybyło jeszcze dwóch synów: Marek i Adam. Chociaż oboje byli bardzo zajęci, żona wspierała go w pracy społecznej, w której często również mu pomagała. Oboje byli zgodni w tym, że praca społeczna, jest jedną z najpiękniejszych form działalności człowieka, która prowadzi do aktywnej pracy dawania siebie innym, to pełna gotowość wyciągania pomocnej ręki do innych, którzy są w potrzebie. Życie rodzinne zawsze było dla niego sprawą najwazniejszą. Z czwórką synów nie mieli kłopotów. Byli i są pilni i pracowici. Do każdej pracy odnosili się z szacunkiem. Łączy ich serdeczna i silna więź rodzinna. Przyjście na świat wnuków było ich dużą radością, którymi troskliwie się opiekowali.

Na emigracji nie zawsze łatwo pogodzić pracę zawodową i społeczną, ale gdy był wybierany na funkcje społeczne w organizacjach polonijnych, przyjmował to z dużym zaszczytem. Należał do wielu organizacji polonijnych i kościelnych. Imponującą była jego dzialalność dobroczynna w Kole Misyjnym przy parafii Rożańca Świętego. 20 lat był lektorem, powołanym do funkcji czytania Słowa Bożego. 14 lat był szafarzem Eucharystii. Aleksander od samego początku był bardzo aktywnym członkiem w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów w Kanadzie, Koło Nr 6 w Edmonton. W latach 1984-1992 przewodniczył w działalności Przyjaciół Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie. Pelnil odpowiedzialne funkcje w wielu innych organizacjach. W trakcie jego działalności społecznej najwięcej wysiłku i pracy dobroczynnej poświecił Kongresowi Polonii Kanadyjskiej w Albercie, z którym był związany przez ponad 30 lat.

Na 21 Zjeździe KPK – Okręg Alberta, który odbył się w październiku 1989 roku został wybrany na prezesa i pełnił tę funkcję do 1991 roku. W Polsce lata 1989 – 1991 to okres przemian społeczno-politycznych, które nie były obojętne nowemu prezesowi. Apelował wtedy do Polonii miedzy innymi tymi słowami „Obecnie Ojczyzna nasza znajduje się na jednym z najtrudniejszych zakrętów historii. Odbywa się tam proces wyzwalania spod jarzma obcego nam systemu komunistycznego. W tych historycznych chwilach, my, znajdujący się poza krajem ojczystym nie możemy być obojętni. Okażmy że jesteśmy synami Ojczyzny, chociaż znajdujemy się poza nią. Ojczyzna nie wymaga teraz od nas ofiary życia lub krwi, lecz zrujnowana gospodarczo wymaga od nas pomocy materialnej, szczególnie na środki medyczne oraz na pomoc dla dzieci, chorych i emerytów” Apelował do Rodaków rozsianych na terenie Alberty o wzięcie udziału w akcji pomocy dla naszego kraju. Reakcja Polonii na jego apel była bardzo szybka. Jako pierwsza na apel odpowiedziała Polonia z Lethbridge deklarując wtedy sumę $ 2555.00. Kongres organizował teżw tym samym czasie pomoc dla ofiar powodzi w Polsce. Osobiscie przewodniczyl Komitetowi Pomocy Powodzianom.

W czasie kadencji Aleksandra jako prezesa KPKOA wiele czasu poświęcano sprawom emigracyjnym i działalności Komitetu Emigracyjnego działającego przy KPK. Członkowie Komitetu Pomocy Polskim Uchodźcom i wielu ofiarnych woluntariuszy pracowało bardzo ciężko. Do p. prezesa napływało wtedy wiele listów od emigrantów z podziękowaniem za sponsorowanie ich do tego pięknego i wolnego kraju jakim jest Kanada.

Przyszłość Polonii i sprawy młodego pokolenia Polaków były jego zawsze największą troską. Nawoływał do słuchania młodych ludzi, aby się dowiedzieć jakie oni mają zainteresowania potrzeby i jak pojmują obowiązki wobec swego polskiego dziedzictwa.

W czasie jego kadencji prezesa KPKOA zadano mu następujące pytanie. Co Pańskim zdaniem jest najważniejsze w życiu Polaka na emigracji? Aleksander odpowiedział tymi słowami: „Właściwie moje zaangażowanie się w pracy polonijnej powinno być wystarczającą odpowiedzią na to pytanie. Więź z Krajem pochodzenia jest podstawą mojego życia. Uważam, że umiłowanie i szacunek dla mego dziedzictwa jest koniecznym warunkiem dla zdrowego rozwoju duchowego, moralnego i fizycznego każdego człowieka.” Nie sposób opisać jego wszystkie osiągniecia na rzecz Polonii i Polski. Jego kadencja, jako prezesa KPKOA była w czasie niezwykle trudnym, ale bardzo owocnym czasem, odszedł na emeryturę w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Aleksander pozostanie w mojej pamięci jako człowiek, którego energia i sposób działania nie miały granic. Przez wiele lat podziwiałem jego patriotyzm, determinację. Na każdym etapie swego życia wykazywał konsekwencję z niesamowitą pasję działania. Powierzone obowiązki zawsze wykonywał z dużym oddaniem, koleżeński i pomocny. Zawsze wierzył w osiągniecie zamierzonego celu. Odszedł od nas w poczuciu dobrze spełnionego posłannictwa, a owocami jego życia i pracy sa wartości, które przekazał nowym pokoleniom. Na pewno będzie nam jego brakować, ale w naszej pamięci i w naszych sercach pozostanie na zawsze wspaniałym człowiekiem..

 Zygmunt Cynar

Źródło zdjęć:   www.romanko.net

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kartka z Historii Polonii Edmonton. WELCOME TO CANADA!

Zapytaliśmy nowoprzybyłych do Edmontonu, w roku 1989, polskich imigrantów o ich pierwsze wrażenia po zetknięciu się z Kanadą, ich marzenia i aktualne troski. Oto ich wypowiedzi:

Anna M.: Zaskoczyła nas widoczna tutaj więź między Polakami, czego nie da się powiedzieć o Polakach w RFN. Rozczarowało nas to, że inni, którzy przyjechali do Kanady z Europy mówią o powrocie do krajów z których wyjechali lub do Polski. Pracujemy już obydwoje z mężem, a myśląc o przyszłości marzymy o własnym domku i zakładzie fryzjerskim dla mnie. Długo będziemy pamiętać bardzo ciepłe przyjęcie w Edmontonie. Dziękujemy p. Jadwidze Pierzchajło i pracownikom Kongresu P.K.

Dorota N.: Kanada — pięknie to brzmiało, gdy byliśmy na emigracji w Grecji. Niestety, to nie jest to, czego się spodziewaliśmy. 17 listopada przylecieliśmy do Kanady. Do tej pory ani ja ani mąż nie mamy pracy. Chodzimy, składamy aplikacje i na tym się sprawa zamyka. Jestem tą sytuacją rozczarowana, mamy troje dzieci w wieku 9, 8 i 4,5 lat, w związku z tym niepokój mój rośnie z dnia na dzień. Jestem z zawodu krawcową, ale mogę również wykonywać inne prace w których mam doświadczenie. Jednak mam nadzieję, że niedługo nasze nastroje się poprawią, gdy znajdziemy z mężem jakąkolwiek pracę. Zdajemy sobie sprawę, że nie tylko my jesteśmy w takiej sytuacji.

Elżbieta Z.—W.: Przyjechałam do Kanady w drugiej połowie września. Zatrzymałam się najpierw w Toronto, by po dwóch tygodniach przyjechać do Edmonton, ponieważ tutaj mam rodzinę i znajomych. Kanada spodobała mi się od razu i bez zastrzeżeń! Jedyne czego żałuję, to że przyjechałam o 10 lat za późno! Dlatego nie patrzę już z takim niezachwianym optymizmem i poczuciem, że „wszystko jest możliwe”, ponieważ mam świadomość, że pewnych rzeczy już nie uda mi się nadrobić. Niemniej jednak myślę, że będzie dobrze w Kanadzie i że tutaj urządzę sobie swoje miejsce na ziemi. Praca w Kanadzie wydaje mi się znacznie cięższa, ale jeśli się ją już ma to — ma się wszystko. Jestem głęboko wdzięczna wielu Polakom, którzy mi pomogli — absolutnie bezinteresownie w załatwieniu wielu spraw osobistych: księżom — Karciarzowi i Fidyce, pani Pierzchajło, pani dr Kozakiewicz, która wyleczyła mi bezpłatnie zęby, p. Góralczykowi i wielu, wielu innym. Od razu ustawiło mnie to bardzo pozytywnie wobec moich Rodaków, dlatego też patrzę z nadzieją w przyszłość.

Wojciech G.: Przyjechałem do Kanady w połowie kwietnia. Moje pierwsze wrażenie po przyjeździe z zadbanej, porządnej i bogatej Austrii było zdecydowanie negatywne. Ale największym zaskoczeniem był kompletny brak rozkładu jazdy na przystankach autobusowych, a nawet brak informacji, jaki autobus i dokąd odjeżdża! Po pewnym czasie, kiedy zacząłem pracować i zarabiać do 2000 dolarów miesięcznie, Kanada zaczęła mi się podobać. Pracowałem ciężko przy robotach drogowych, a prace załatwiłem – oczywiście – przez znajomych Polaków, bo nic nie dały składane przeze mnie aplikacje w różnych zakładach. Na razie jestem sam, mieszkam u rodziny i czekam na żonę z córeczką, które przyjadą —mam nadzieję — na Wielkanoc. Cieszę się, że istnieją organizacje polonijne, bo bardzo wiele pomagają Polakom w emigracji do Kanady, dlatego w AVC, do której aktualnie uczęszczam jest nas najwięcej — podobno 60% wszystkich uczących się. Mamy również dobrą opinię u wykładowców. Uważają oni Polaków za zdolnych, ambitnych i szybko uczących się języka, a więc głowa do góry!

Agata P.: Mam 24 lata. Przyjechałam z RFN w październiku. Ucieszyłam się szczególnie wolnością, ta swoboda, której tak brakuje w Polsce i brakowało mi w RFN, gdzie miałam fatalne doświadczenia. Wszystko jest lepsze aniżeli mogłam przypuszczać. Chodzę w tej chwili do AVC i przykładam się do nauki. Lekka niepewność to sprawa pracy w moim zawodzie. Jestem technikiem budowlanym, ale wiem że podejmę każdą pracę jaką uda mi się znaleźć po zakończeniu kursu. Wiem, że nowoprzybyli, zwłaszcza z takiego kraju jak RFN są napięci, nieufni i czujni. Upłynie jeszcze sporo czasu zanim całkowicie zaaklimatyzujemy się w Kanadzie. Ale już teraz wiem, że będziemy tworzyć szczęśliwą rodzinę i mieszkać w wygodnym, kanadyjskim domku. Obawiam się trochę groźnej, kanadyjskiej zimy, którą tak straszono w Europie.

Jacek D. Przyleciałem do Edmonton we wrześniu. Przez ostatnie 2,5 roku byłem w RFN. Sponsorowany byłem przez KPK. Przyjemnie, a nawet bardzo przyjemnie zaskoczył mnie stosunek mieszkańców Edmontonu do nas, nowoprzybyłych. Ogromna życzliwość i chęć przyjścia z pomocą to są cechy, które tutaj są podobno normalne, ale po moich doświadczeniach w RFN było to sporym zaskoczeniem. Jeżeli chodzi o to co mnie rozczarowało, to trochę przygnębiająco wpływa na mnie brak europejskiej zwartej zabudowy. Urodziłem się i wychowałem w Krakowie, więc trochę mi brak starych uliczek, zabytków, bliskości zurbanizowanej i tłocznej ulicy. Jestem z zawodu elektrykiem i mam nadzieję pracować w przyszłości w swoim zawodzie. Już na lotnisku, kiedy zostaliśmy przywitani z żoną przez p. J. Pierzchajło odczułem jakąś dobrą atmosferę, która otacza tutejszą Polonię. Mieszkamy u bardzo miłego, starszego Pana, który zaoferował nam mieszkanie i pomógł w pierwszych krokach, w szukaniu pracy i zarobieniu pierwszych dolarów. Zdaję sobie sprawę, że na pierwszym miejscu muszę postawić naukę języka, a potem wejście w normalne kanadyjskie życiesprawa pracy w swoim zawodzie.

Wojciech G.: Do rzeczy, które bardzo przyjemnie odczułem, po przyjeździe do Kanady, było bardzo cieple przyjęcie mnie w pracy, którą dostałem mimo, że wcale nie znam języka. Natomiast rozczarowany byłem pierwszym czekiem jaki tutaj dostałem — 308 dolarów. Nie wiedziałem, naprawdę, jak gospodarować tą kwotą, czy starczy mi tych pieniędzy na przeżycie i pomoc rodzinie w kraju, którą zostawiłem w dosyć ciężkich warunkach. Jestem z zawodu masarzem. Pracuję w swoim zawodzie i jestem z pracy zadowolony, mam dobre zarobki. Żona z dwójką dzieci są w Polsce —przypuszczam, że z niecierpliwością, tak samo jak ja, czekają na mój powrót do domu. Zamierzam w możliwie najszybszym terminie wykończyć dom w Polsce i wrócić do swoich, gdyż bardzo tęsknię i pragnę jak najszybciej połączyć się z rodziną. Jeżeli chodzi o kontakt z Polonią to ogranicza się on jedynie do co niedzielnej mszy w kościele polskim.

Marek Cz.: Martwiłem się początkowo brakiem pracy. Znalazłem w końcu swoje miejsce myjąc naczynia w restauracji, mimo że jestem mechanikiem samochodowym. Zacząłem od 5 dolarów na godzinę, dziś mam 7 dolarów. Nikt mi nie chce uwierzyć w to, ale ja pracuję podobno za dwóch. Czekam na żonę i córkę z Polski. Może stać mnie będzie na wyjazd po nich na lotnisko jakimś amerykańskim samochodem, bo starą, rozklekotaną Ładą nie bardzo ucieszyłbym żonę… Poza tym nie jest źle. Wynajmujemy w czwórkę basement u życzliwej Polki. Zaluje zie nie uczyłem się jezyka angielskiego w Niemczech.

Źródło: Kulisy Polonii, Nr 46, 13 I 1990 r.

 

Dzień Myśli Braterskiej – święto przyjaźni obchodzone w dniu 22 lutego

Dzień Myśli Braterskiej to święto przyjaźni obchodzone w dniu 22 lutego każdego roku przez harcerzy na całym świecie. Wybór daty padł na dzień 22 lutego – rocznicę urodzin założycieli harcerstwa Roberta Baden-Powella, Naczelnego Harcerza Świata i jego żony Olave Baden-Powell Naczelnej Harcerki Świata.. Dzień Myśli Braterskiej uświadamia harcerzom na całym świecie, jak jest ich wielu, i że wszyscy są dla siebie braćmi niezależnie od koloru skóry, narodowości, czy wieku. Nawołuje do życzliwego myślenie o drugim człowieku, akceptacji, próby przełamania niechęci czy nieufności, nawołuje do wiary w dobro i przekształcania jej w czyny.

„Braterstwo podstawą i drogą do Pokoju” to słowa wypowiedziane po swoim wyborze na Stolicę Piotrową przez papieża Franciszka i również w swoim pierwszym orędziu na Światowy Dzień Pokoju. Ojciec Święty podkreśla, że każda ludzka działalność powinna być naznaczona postawą służby ludziom, zwłaszcza tym najbardziej dalekim i nieznanym. Służba jest bowiem duszą tego braterstwa, które buduje pokój”.

W Edmonton uroczystości dla uczczenia Dnia Myśli Braterskiej rozpoczęły się w niedzielę 21 lutego uroczystą Mszą Święta w Kościele Różańca Świętego a następnie w Domu Polskim w Edmonton odbył się uroczysty Kominek zorganizowany przez edmontonski Szczep Harcerek „Beskidy” i Hufiec Harcerzy „Pomorze” .

Goście na Kominku byli zachwyceni bogatym programem artystycznym, ktory został przygotowany przez instruktorki: Yvonne Zalewski-Evoy, Anetta Malczewski-Dembowski i instruktora Czarka Dembowskiego pod troskliwą opieką hm. Krystyny Dembowskiej

Gawędę na tegoroczny Dzień Myśli Braterskiej przygotowała hm. Krystyna Dembowska. Miłym akcentem było zaproszenie do wspólnej Gawędy p. Janiny Muszyńskiej, która podzieliła się wspomnieniami z jej początków powojennego harcerstwa polskiego organizowanego w Afryce.

W uroczystości wzięło udział wielu skrzatów, zuchów, harcerek i harcerzy oraz wielu instruktorów i entuzjastów harcerstwa. Obecni byli rowniez harcerze i harcerki ze Szczepów „Rysy” i „Orla Perć” w Calgary. Uroczystość zaszczycił swoja obecnością hm. Janusz Tomczak, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Alberta a zarazem zastępca Komendanta Chorągwi w Kanadzie na Zachodnią Kanadę. Obecni byli przedstawiciele organizacji polonijnych, kombatantów i młodzieży. Po kominku zaproszono wszystkich na wspólny poczęstunek przygotowany przez rodziców.

Działalność harcerska zgodna z ideałami zawartymi w Prawie i Przyrzeczeniu, które między innymi charakteryzuje braterstwo, patriotyzm, sprawiedliwość i wzajemną pomoc zawsze była, jest i będzie przedmiotem największej troski w działalności polonijnej.

„The Canadian Polish Youth Friendship Society of Edmonton” to organizacja wspierana również przez inne organizacje polonijne, która okazuje szczególną troskę i głębokie zaangażowanie w sprawy prawidłowego funkcjonowania jednostek harcerskich. Działalność tej organizacji jest kontynuacją chlubnych tradycji harcerskich i patriotycznych poza granicami Polski.

Harcerstwo to nie tylko organizacja młodzieżowa, ale również entuzjastyczny ruch społeczny kształtujący pozytywne postawy i charaktery młodych ludzi.

Kominek, na którym zjawiło ponad 70 harcerzy i harcerek był świetną okazją, aby wspólnie bawić się, odnowić obozowe czy biwakowe przyjaźnie, nawiązać nowe i wspólnie snuć plany na Obozowe Lato 2016 .

 

 

21 lutego: Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego ma w założeniu dopomóc w ochronie różnorodności językowej jako dziedzictwa kulturowego, ustanowiony przez UNESCO 17 listopada 1999 r. dla uhonorowania i uznania na całym świecie ważności zachowania języka ojczystego. Wynika to z faktu, że połowie z ponad 6 tysięcy języków używanych na świecie grozi powolne wymieranie. Język jest ważnym elementem w życiu każdego człowieka.

W Edmonton, główne uroczystości z tej okazji, już po raz 13-ty odbyły się we Włoskim Centrum Kultury i zostały zorganizowane przez “The International and Heritage Languages Association” (IHLA). IHLA jest organizacją, której celem jest popieranie zachowania języka ojczystego i propagowanie języków międzynarodowych, pomaganie w rozwoju językoznawstwa i udostępnianie niezbędnych do tego środków oraz kształcenie nauczycieli i pomoc w rozwijaniu ich kwalifikacji językowych. Wydarzenie to było okazją do celebrowania języka ojczystego i kultury spośród około 30 grup etnicznych w Edmonton, ale również okazją do wyrażenia uznania nauczycielom za ich trud w pracy nauczycielskiej. 20-tego lutego 2016 r. Włoskie Centrum Kultury było wypełnione po brzegi. Edmonton, to chyba jedno z nielicznych miast na kontynencie amerykańskim, gdzie ten dzień celebruje się z tak liczną frekwencją, spontanicznie i uroczyście.

Uroczystość zaszczycił swą obecnością Don Iveson, burmistrz Edmonton.

W programie uroczystości odbyły się występy zespołów tanecznych, zaprezentowano wystawy oraz wręczono nagrody.

Na stoiskach zorganizowanych przez polskie szkoły: sobotnie im. Henryka Sienkiewicza, im. Marii Chrzanowskiej i całodzienny Angielsko – Polski Program Szkolny im. Św. Jana Pawła II pokazano osiągnięcia na wielu ilustracjach i przedmiotach artystycznych wykonanych przez uczniów.

Eemigracja polityczna i za chlebem, aż do ostatniej, zwanej ekonomiczną, wpłynęły na fakty związane z wędrówką Polaków na wszystkie kontynenty świata. Wraz z Polakami wyemigrowała mowa polska. Dziś można ją słyszeć i posługiwać się nią z dala od polskich granic. Żyjący w kraju są pewni, że Polacy na emigracji nigdy nie zapomną swej ojczystej mowy. Tymczasem rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia. Nie można tego zagadnienia uogólniać. Prawdą jest, że spotyka się dorosłych, młodzież i dzieci polskie biegle władających polskim językiem. Pięknie mówią i bezbłędnie piszą po polsku. Umieją się znaleźć w każdej sytuacji i na poczekaniu służyć jako biegli tłumacze w obydwie strony. Ich osiągnięcia są wspaniałym wzorem, godnym naśladowania. Należą oni jednak, mimo wszystko, do wyjątków potwierdzających regułę, że nie używając języka, szybko się go zapomina. Emigrując nie bywa się wolnym od przeróżnych doświadczeń. Język nowego kraju często stanowi dość poważną bariere. Wielu Polaków po kilku zaledwie latach życia na emigracji z przykrością wyznaje, że zapomniana już polską pisownię. Zdarza się, że i ze słownym wyrażaniem swych myśli mają oni kłopot. Bywa i tak, że dorośli uczą się nowego języka od swoich dzieci. Oczywiście, kosztem polskiej mowy tych drugich. Tymczasem dzieci, które przyjechały na emigrację po polskiej szkole podstawowej, w większości należą do grupy celujących studentów. Zasób wiedzy ogólnej wyniesiony z Ojczyzny przynosi im chlubę. Z tego są również dumni ich rodzice. Każdy wie, jak trudne bywają początki na obczyźnie. Nie tylko Polacy borykają się z tymi problemami. Emigranci przeróżnych narodowości, z całego świata i na całym świecie, mają te same trudności, toteż doświadczeni nauczyciele ESL radzą, aby nie zaniedbywać języka i zwyczajów wyniesionych z kraju urodzenia. Każdy znany język jest dodatkowym oknem na świat. Pielęgnować go należy pieczołowicie w domu rodzinnym, bez obawy o język angielski. Ideałem kultury kanadyjskiej jest przecież harmonijne współistnienie wielu kultur. Kolebką zaś tej wielokulturowości są rodziny umiejętnie kierujące wychowaniem swego potomstwa, w duchu wyniesionym z własnej ojczyzny.

Dzień Języka Ojczystego był kolejną okazją do celebrowania naszej tożsamości i kultury

 

 

Karnawał 2016 zakończony Balem Walentynkowym

6 lutego br. odbyła się w Domu Polskim zabawa walentynkowa zorganizowana przez Towarzystwo Polsko Kanadyjskie w Edmonton dla wszystkich zakochanych, kochających, kochanych, i tych którzy chcą być kochani. Organizatorzy imprezy zadbali o wiele atrakcji. Jedną z nich był występ Maximiliana Stryjskiego i Ariany Pyszniak, aktualnych Mistrzów Kanady w Tańcu Towarzyskim Juniorów. Para taneczna wzbudziła wśród uczestników zabawy wiele emocji ukazując wysoki poziom artystyczny pełen energii i dynamiki. W niesamowitej atmosferze tego wieczoru złożono życzenia i odśpiewano 100 lat dla wszystkich, którzy w tym dniu obchodzili swoje urodziny.

Publiczność dopisała, sala była wypełniona po brzegi. Nie przeszkadzało to, zwłaszcza licznie przybyłej publiczności, w tym wiele młodzieży, którzy tańczyli do upadłego przy znakomitej muzyce dobranej przez DJ’ a Grzegorza Ostapowicza.

Jubileusz 100-lecia urodzin pani Gizelli Płachcińskiej

Federacja Polek w Kanadzie Ogniwo Nr 3 w Edmonton ma zaszczyt ogłosić, że Pani Gizella Płachcińska, długoletnia członkini Federacji Polek w Kanadzie, 2 lutego 2016 r. będzie świętować swoje 100-letnie urodziny. Jest to wydarzenie, które nie zdarza się często w edmontońskim środowisku polonijnym. Ludzie rzadko żyją 100 lat lub dłużej.

Pani Gizella Płachcińska ma bogate życiowe doświadczenie i cieszy się wśród miejscowych Polek powszechnym szacunkiem — m.in. dlatego, że dzielnie szła przez życie mimo trudnych przeżyć osobistych.

Urodziła się 2 lutego 1916 r. w Borysławiu (woj. lwowskie) i tu spędziła dzieciństwo. Po ukończeniu szkoły w rodzinnej miejscowości uczęszczała w latach 1931-36 do I Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego im. Adama Asnyka we Lwowie, a następnie studiowała przez dwa lata w Państwowej Szkole Przysposobienia Administracyjno-Handlowego (również we Lwowie). Przed wybuchem II wojny światowej pracowała w Podkarpackim Towarzystwie Elektrycznym. 10 kwietnia 1939 r. wyszła za mąż. W czasie wojny jej matka została aresztowana 1 maja 1940 r. i zasądzona na 8 lat i wywieziona do Semipalatyńska w Kazachstanie. Po „amnestii” Stalina przebywała w Tengeru (Tanganika, dziś Tanzania). W 1946 r. powróciła do Polski. Brat przeszedł 1 stycznia 1940 r. nielegalnie na Węgry. Potem wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie służył w Marynarce Wojennej. Pływał na kontrtorpedowcu „Garland”. Dwie młodsze siostry były razem z ojcem. Gizella po aresztowaniu mamy i znacjonalizowaniu własności rodziców, wyjechała do Generalnej Guberni. Przebywała dłuższy czas u swoich teściów.

Po wojnie w lipcu 1946 r. po kilkudniowym pobycie w obozie przejściowym w Weronie była już razem z mężem — w Jessi. W początkach sierpnia 1946 r. mąż wyjechał z wojskiem do Wielkiej Brytanii, ona udała się tam w tydzień później.

Pp. Płachcińscy przyjechali do Kanady w listopadzie 1948 r. z 9-miesięcznym synkiem. W lutym następnego roku przenieśli się do Edmontonu. Pani Gizella pracowała w sobotniej Szkole im. H. Sienkiewicza (do r. 1963) i na wydziale fizjoterapii w Szpitalu Royal Alexandra (w latach 1958-63). W r. 1963 wyjechała z mężem i czwórką dzieci do Polski i zamieszkała w Warszawie. Pani Gizella wróciła do Kanady w 1984 roku, stała się aktywną w społeczności polskiej w Edmonton, podczas gdy inni zaczęli rozmyślać nad spokojną emeryturą. Jest członkinią Federacji Polek w Kanadzie Ogniwo Nr 3 (Edmonton), od 1984 roku i innych organizacji jak: Polsko-Kanadyjska Akcja Humanitarna, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Kanadzie Koło Nr 6 w Edmonton i Polsko-Kanadyjskiego Towarzystwa Historycznego.

Pani Gizella jest matką dwóch synów i dwóch córek (jedna z nich mieszka w Szwecji i mówi biegle po polsku, szwedzku, angielsku i francusku). Patryk studiował na Politechnice Warszawskiej, Jakub jest specjalistą komputerowym w Szwecji, a Dominika ma duże zdolności artystyczne. Ma już też trójkę wnuków i dwóch prawnuków, z których jest dumna. Jej hobby stanowią wszelkiego rodzaju robótki ręczne. Lubiła wędrówki po Kanadzie.

Mimo, że otrzymała wiele nagród za swoją pracę społeczną, p. Gizella mówi, że najwięcej przyjemności sprawiają jej wspaniałe relacje z jej czwórką dzieci i wnukami.

Członkinie Federacji Kobiet w Kanadzie, Ogniwo Nr 3 w Edmonton są dumne, że w swoich szeregach mają tak wspanialą osobę, którą jest p. Gizella.

Dzisiaj gratulujemy pani Gizelli pieknego Jubileuszu oraz życzymy dalszych Jubileuszowych lat w dobrym zdrowiu, by każdy dzień był radosny, pełen milosci i życzliwości osób najbliższych z Bożym Błogosławieństwem.

Przygotowal Z. Cynar

Źródło: Ksiazka pt. „40 Lat Federacji Polek w Kanadzie – Ogniwo Nr 3” (Edmonton)

 

Opłatek Kongresu Polonii Kanadyjskiej Okręg Alberta.

Boże Narodzenie i Nowy Rok to okres, w którym życzymy sobie wszystkiego dobrego, podsumowujemy miniony rok, snujemy plany na rok następny. Przyjście na świat Zbawiciela, to okres nadziei i wiary w spełnienie naszych marzeń i pragnień, które każdy z nas przechowuje w swoim umyśle.

Tradycyjnym Kongresowym Opłatkiem zakończył Zarząd KPK Okręgu Alberta okres świąteczny oraz powitał nowy, 2016 rok. W sobotę, 23 stycznia w Domu Polskim w Edmonton gościliśmy przedstawicieli rządu, innych grup etnicznych, przedstawicieli młodzieży, duchowieństwa oraz społeczności polonijnej. Zgodnie z corocznym zwyczajem, było to spotkanie poświęcone polskiej tradycji dzielenia się opłatkiem oraz służące wzajemnemu zbliżeniu i wymianie poglądów. Tradycyjnie też towarzyszyło mu dobre jedzenie i kolędy. W spotkaniu wzięło udział ponad 120 osób. Spotkanie opłatkowe prowadził prezes Zarządu Okręgu KPK Janusz Tomczak, który powitał i przedstawił zaproszonych Gości oraz liderów i wybitnych przedstawicieli Polonii i złożył wszystkim obecnym życzenia świąteczne i noworoczne od siebie i Zarządu Okręgu. Wieli mówców na uroczystości doceniło wartości pracy społecznej dla Polonii, Polski i Kanady. Konsul Honorowy RP w Edmonton John Szumlas odczytał List Gratulacyjny Krzysztofa Olendzkiego, Konsula Generalnego RP w Vancouver na Opłatek w Edmonton 2016, który zawierał podziękowanie Prezesowi Kongresu Polonii Kanadyjskiej w prowincji Alberta, panu Januszowi Tomczakowi oraz poprzedniemu zarządowi Kongresu, z którym miał zaszczyt pracować w roku 2015. Szczególnie zaś pani Teresie Szlamp – Fryga, a także Johnowi Szumlasowi i Zygmuntowi Potockiemu, którzy choć pełnią funkcję konsulów honorowych i z racji tego cieszą się szacunkiem jako „osoby urzędowe”, W zakończeniu listu przekazał pozdrowienia z Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy i z przyjemnością poinformował, że Polonia w Albercie została specjalnie doceniona poprzez przyznanie ośmiu osobom najwyższych odznaczeń Rzeczypospolitej Polskiej. Pełna lista osób odznaczonych znajduje się na Stronie: http://poloniaedmonton.com/8020-2/

W tym Roku obchodzić będziemy 1050-lecie chrztu Polski – wydarzenie o charakterze państwowo-religijnym. Czy wybraliśmy Emigrację jako żołnierze Rzeczpospolitej — czy uczyniliśmy to w innych latach — jednakowo czujemy się Polakami. Jednoczy nas tutaj historia, tradycja, język i kultura — mocno związane ze sobą w wierze chrześcijańskiej, i to trzyma ducha w narodzie, dając świadectwo naszego patriotyzmu i przywiązania do ideałów wolności i demokracji.

Po przemówieniach Honorowych Gości, przy kawie i słodyczach miał miejsce koncert kolęd w wykonaniu polonijnych, młodych i starszych utalentowanych artystów, których wspaniały występ był przez publiczność nagradzany gromkimi oklaskami a nawet owacją na stojąco. Towarzyska część spotkania ciągnęła się do późnych godzin wieczornych — tyle było tematów do rozmowy i dyskusji. Według opinii uczestników, tegoroczny Opłatek Kongresowy był bardzo udany i zakorzenił się jeszcze głębiej w tradycji edmontońskiej, jako doniosle wydarzenie sezonu świąteczno-noworocznego.

Z. Cynar – Polonia Edmonton News

https://youtu.be/Y9q-m6LabJw

 

 

 

 

 

List gratulacyjny Krzysztofa Olendzkiego, Konsula Generalnego RP w Vancouver na Opłatek w Edmonton 2016

Vancouver, dn. 23 stycznia 2016 r.

Szanowni Państwo,

Chciałbym bardzo podziękować za zaproszenie do wspólnego dzielenia się opłatkiem z najbardziej aktywnymi reprezentantami wspólnoty polonijnej w Albercie. Dziękuję przede wszystkim Prezesowi Kongresu Polonii Kanadyjskiej w prowincji Alberta, panu Januszowi Tomczakowi oraz poprzedniemu zarządowi Kongresu, z którym miałem zaszczyt pracować w roku 2015, szczególnie zaś pani Teresie Szlamp – Fryga, a także Johnowi Szumlas i Zygmuntowi Potockiemu, którzy choć pełnią funkcję konsulów honorowych i z racji tego cieszą się szacunkiem jako „osoby urzędowe”, są przecież „robotnikami w winnicy Pańskiej” Polonii. Unfortunately, this year it is not possible for me to be present tonight with you in Edmonton, in these wonderful Polish House, to share with friends Polish „opłatek” and singing beautiful Polish carols under direction of our bellowed Father Andrzej Sowa. Doctors restrictions. Sorry about that. I hope you will so nice to forgive me these. Anyway, I would like to wish you and your families all the best, good health, joy, love, hope and faith. For every day of these 2016 year.Składając te z głębi serca płynące życzenia chciałbym także bardzo serdecznie podziękować wszystkim za opiekę i modlitwę w trakcie mojej choroby. Szczególnie wdzięczny jestem John Szumlas, Thomas Lukaszuk, który pilnowali, bym nie uciekł ze szpitala – John schował moje buty, do dziś ich szukam, Januszowi Tomczakowi oraz Ojcu Andrzejowi Sowie. Nawiedzenie chorego to jedna z najważniejszych cnót miłosierdzia. In conclusion of this short letter I would like to transmit to you greetings from the Chancellery of the President of the Republic of Poland Mr. Andrzej Duda and I’m very pleased to announce that Polonia of Alberta was specially appreciated by awarding at least seven activists of your community by the highest decorations of the Republic of Poland:

Teresa Szlamp-Fryga       Chevalier ’s Cross of the Order of Merit – for the outstanding achievements and activity as a leader of Polish Canadian community

Ewa Miles-Dixon                Golden Cross of Merit – for the activity as a leader of Polish Canadian Community

Jan Kucy                                 Silver Cross of Merit – for the activity as a leader of Polish Canadian Community

Urszula Kunikiewicz         Silver Cross of Merit – for the activity as a leader of Polish Canadian Community

Teresa Moss                          Silver Cross of Merit – for the activity as a leader of Polish Canadian Community

Stanisław Podraza            Silver Cross of Merit – for the activity as a leader of Polish Canadian Community

Kazimierz Walewski        Silver Cross of Merit – for the activity as a leader of Polish Canadian Community

Since it is not possible for me to be here today with you the ceremony of the decoration will be done not later than at the occasion of the Polish National Day – the next coming anniversary of the 3rd May Constitution.

Dziękując jeszcze raz za wsparcie i życzliwość życzę Państwu miłego wieczoru oraz samych dobrych dni w 2016 roku.

Krzysztof Olendzki

 

Opłatek Polonijny 2016

Tradycyjny Opłatek Polonijny zorganizowany przez trzy największe i najstarsze organizacje polonijne w Edmontonie; Towarzystwo-Polsko Kanadyjskie, Towarzystwo Polskich Weteranów i Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło Nr.6 w Kanadzie odbył się 9 stycznia br. w Domu Polskim. Uroczystość zaszczycili swoją obecnością prezesi organizacji polonijnych, księża polskich parafii i młodzież. Wśród dostojnych gości obecni byli; p. John Szumlas konsul honorowy RP, p. Janusz Tomczak, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Okręg Alberta i ks. Paweł Wyszkowski z Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie .

Opłatek i wolne miejsce zostawione przy stole wigilijnym jest unikalnym polskim zwyczajem. Wieczór Wigilijny to wieczór zgody, pojednania i przebaczenia. Jest to wieczór niezwykły, kiedy zwaśnione ze sobą osoby zasiadając do stołu wigilijnego i dzieląc się opłatkiem ze słowami “pokój ludziom dobrej woli” stają się na nowo pojednani. Pojednanie zawsze niesie ze sobą wewnętrzną odnowę człowieka. Bez pojednania, bez przebaczenia, gubimy sens i smak życia, gubimy nawet naszą tożsamość wobec Stwórcy. Dzielenie się to również symbol jedności i szukanie możliwości uwolnienia współczesnego człowieka od głodu, osamotnienia i wyizolowania.

Spotkanie przy opłatku odgrywa w życiu polonijnym specjalną rolę, jest bowiem symbolem wspólnych wysiłków w pracy nad porozumieniem i współpracą wszystkich organizacji polonijnych w dążeniu do wspólnego dobra. Jest również okazją do tego, aby pogratulować sobie sukcesów osiągniętych w roku ubiegłym, ale również z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Pamięć historii i świadomość ciągłości naszych tradycji narodowych są naszym dziedzictwem, z którym idziemy jako Naród od wielu wieków. Mimo tylu tragedii, tylu klęsk i nieudanych zrywów patriotycznych zawsze przyświeca nam nadzieja i wiara w lepsze jutro. Zawsze to jednoczyło wszystkich Polaków wobec spraw najważniejszych — dobra obywateli, sprawiedliwości dziejowej i zwycięstwa Rzeczypospolitej Polski. Niewiele jest takich narodów na świecie — tak przywiązanych do historii jak Naród Polski. Niewiele jest również takich, które płacą tak wielką cenę za prawo do niepodległości, wolności i pokoju.

Miniony rok 2015 obfitował w wiele radości i sukcesów. Dla nas Polonii, był to kolejny rok kontynuowania naszych więzów z krajem naszych ojców i matek oraz ciągłego uświadamiania sobie naszej przebogatej narodowej spuścizny kulturalnej. Obfitował w liczne wydarzenia kulturalne i patriotyczne, z których możemy być dumni.

Niejednokrotnie nurtuje nas sprawa przyszłości Polonii. Często zadajemy sobie pytanie, co nam przyniesie przyszłość ?

Ubiegłoroczne wydarzenia polonijne z dużym udziałem młodzieży ukazały jakim „majątkiem” bogactwem młodzieżowym i ich talentami jesteśmy obdarzeni. Wystarczy brać udział w uroczystościach polonijnych z okazji świąt, by zobaczyć ile zorganizowanej młodzieży pracuje dla polonijnego dobra – w ramach swoich struktur organizacyjnych. Należymy do nielicznych środowisk polonijnych, które maja trzy polskie szkoły, wiele grup tanecznych, kluby sportowe, kluby studenckie itp.

Niemniej, przyszły rozwój tych młodych ludzi zależeć będzie od naszego pełnego, moralnego i finansowego wsparcia. To poparcie dzisiejszego młodego pokolenia Polaków po za granicami Polski powinno stanowić nasz Wspólny Wzniosły Cel, bo to zaowocuje nam w przyszłości.

Wchodzimy w Nowy Rok bogaci w różne doświadczenia, tak pomocne w życiu, bo jesteśmy o rok starsi, mądrzejsi i dojrzalsi.

W roku 2016 nie możemy zapominać o naszych rodakach, którzy potrzebują pomocy. Pomoc charytatywna powinna być jednym z celów działalności nie tylko organizacji polonijnych.

Stale musimy pamiętać o naszych seniorach i pionierach, którym mamy wiele do zawdzięczenia. Nie możemy dopuścić do tego, aby czuli się osamotnieni. W tym roku jest nadzieja że wreszcie ruszy projekt budowy Polskiego Domu Seniora obok Domu Polskiego.

Oby rodzinny nastrój tych polonijnych, opłatkowych spotkań pojednania towarzyszył nam przez cały rok 2016! Wiele rzeczy może się zmienić na lepsze, jeśli zaczniemy jednoczyć się dla osiągnięcia wspólnych celów..

Zygmunt Cynar – Polonia Edmonton News

 

 

X