Strona główna Autorzy Posty przez Zygmunt Cynar

Zygmunt Cynar

349 POSTY 0 KOMENTARZE
Dziennikarz polonijny w Kanadzie. Aktywny w latach 1970 - 2018.

Dożynki 2015 w Edmonton

W Polskiej Tradycji zakończenie prac żniwnych, zwykle na Dzień Wniebowzięcia NMP, stawało się świętem radości i dziękczynienia Bogu za zebrane plony, które popularnie nazywa się Dożynkami. Jest to również czas wyrażenia Bogu wdzięczności za łaskę i błogosławieństwo udzielone rolnikom. Ceremonialne obchodzenie Święta Plonów jest okazją do podziękowania ludziom za ich wysiłek i poświęcenie przy zbieraniu płodów ziemi. Przygotowanie do obchodów dożynkowych zaczyna się już w czasie trwania żniw. Organizatorzy tych uroczystości robią wszystko, aby to wydarzenie pozostało wszystkim na długo w pamięci. Zapewniają więc dobrą zabawę i występy artystyczne.

W Edmonton, tę piękną staropolską tradycję już od wielu lat pieczołowicie pielęgnuje Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Historyczne. W niedziele 23 sierpnia 2015 r. na malowniczo położonej posiadłości „Wawel” Towarzystwa Polskich Weteranów odbyły się 10 Jubileuszowe polonijne uroczystości dożynkowe.

Najważniejszym punktem uroczystości dożynkowych była Msza święta polowa odprawiona przez księdza Andrzeja Sowę, proboszcza parafii Różańca Świętego w Edmonton. Setki ludzi wzięło udział w tegorocznych uroczystościach dożynkowych, w tym licznie zgromadzona młodzież, przedstawiciele organizacji polonijnych i zaproszeni goście. Organizatorów i uczestników uroczystości dożynkowych zaszczycił swoją obecnością John Szumlas, konsul honorowy RP w Edmonton.

Uroczystości dożynkowe przyozdabiały okazałe wieńce dożynkowe w różnych kształtach i rozmiarach, które zaskakiwały wyglądem i pomysłowością z ciekawymi ozdobami. Niejednokrotnie wygląd wieńca mógł symbolizować ważne wydarzenie lub wyrażać uczucie. Widoczny był wysiłek i trud tworzenia wieńca.

W trakcie części oficjalnej Starościna i Starosta dożynek, którymi byli pani Janina Muszyńska i pan Bogdan Konikowski przekazali chleb dożynkowy gospodarzom, którzy przyjęli przyniesione dary i umieścili ich wokół wieńca na stole dożynkowym. To również oznaczało, że teraz jest czas na zabawę.

W części artystycznej dożynek wystąpiły polonijne zespoły taneczne z występującym gościnnie węgierskim zespołem „ Csardas”

Nad prawidłowym przebiegiem uroczystości czuwali konferansjerzy: Greta Derus i Bogdan Konikowski.

Obchody dożynkowe zakończyła zabawa taneczna, która trwała do późnych godzin wieczornych przy dźwiękach DJ’s Ostapowicz – Derus.

Na zakończenie należy się podziękowanie organizatorom Dożynek 2015 Polsko-Kanadyjskiemu Towarzystwu Historycznemu i wszystkim osobom, które poświeciły swój czas na przygotowanie tak wspanialej uroczystości i niezwykłą atmosferę.

Jubileuszowe Dożynki w swej bogatej oprawie folklorystycznej i kolorystyce jeszcze raz ukazały piękno Polskiej Tradycji. Jesteśmy dumni, że możemy podtrzymywać te piękne polskie tradycje po za granicami kraju i zachęcać młodych Kanadyjczyków polskiego pochodzenia do ich kontynuacji.

Z. Cynar – Polonia Edmonton News

 

 

 

 

Obchody Święta Żołnierza w Edmonton

W niedzielę 16-go sierpnia br. w kościele Różańca Świętego odprawiono Mszę świętą w intencji żołnierzy poległych za Ojczyznę. Na zakończenie Mszy św. odśpiewano pieśń „ Boże coś Polskę”. Po Mszy w Domu Polskim po uroczystym obiedzie żołnierskim wręczone zostały odznaczenia za zasługi i lata przynależności do Koła. Na część artystyczną spotkania kombatanci przygotowali refleksyjny program literacko – poetycki poświęcony bohaterstwu i patriotyzmowi żołnierza polskiego, ktory przedstawił pan Wladysław Szwender. Spotkaniu towarzyszyła piosenka żołnierska.

 W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele organizacji polonijnych, młodzież, kombatanci i ich rodziny. Uroczystości Święta Żołnierza zaszczycil swoją obecnoscią John Szumlas, konsul honorowy RP w Edmonton. Obchody Święta Żołnierza zorganizowało Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Kanadzie, Koło Nr 6 w Edmonton. Tegoroczne obchody mają specyficzny charakter, gdyż obchodzone są w 95 rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami w sierpniu 1920 roku pod Warszawą. Armia Polska pokonała w niej ponad milionową Armię Czerwoną. Bitwę tę nazwano “Cudem nad Wisłą”. Dzięki temu zwycięstwu naród polski mógł cieszyć się wolnością przez kolejne 20 lat. Polacy z dumą i wdzięcznością wspominają to zwycięstwo nad Armią Czerwoną. Nieprzypadkowo zbiega się ono ze świętem kościelnym Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zgodnie z rozkazem z 1923 roku ówczesnego ministra spraw wojskowych gen. Stanisława Szeptyckiego, dzień 15 sierpnia wybrano na Święto Żołnierza.

Dla młodego pokolenia wydarzenia II Wojny Światowej to już odległa historia. Jakże ciągle świeża jest pamięć o tym, co wydarzyło sie 76 lat temu wśród tych byłych żołnierzy, którzy są jeszcze wśród nas. To oni walczyli w kraju i poza jego granicami. Żołnierze polscy w końcu wygrali wojnę, ale nie wywalczyli wolności dla swojej ojczyzny. Po krwawych zmaganiach z wrogiem zamiast powrotu do wolnej Polski czekały na nich chwile smutku i rozczarowania. Polska została, bowiem zdradzona przez zachodnich sojuszników, którzy oddali Ją Stalinowi. Na spotkaniu Wielkiej Trójki w Jałcie Churchill i Roosevelt nie oparli się zaborczym planom Stalina. ZSRR w końcu zdominował nie tylko Europę Środkową i prawie całe Bałkany, ale również połowę Niemiec. Około 250 tysięcy polskich żołnierzy, których koniec wojny zastał na Zachodzie stanęło przed wyborem; wracać do ujarzmionej przez Stalina Polski (ryzykując więzienie bądź śmierć) czy zostać na obcej ziemi z przekonaniem, że nie wszystko jest jeszcze stracone.

Dla żołnierzy 2 Korpusu, którzy stanowią dziś trzon Koła SPK Nr 6 w Edmontonie, a których koniec wojny zastał we Włoszech, nadeszły ciężkie chwile. Opuszczali nie sprzyjającą im Italię (brak prawa do pracy, trudna sytuacja ekonomiczna) i udawali się na tułaczkę do Anglii, Kanady, Australii. Żołnierski duch nie pozwolił im się poddać. Zaczęli zakładać Samopomoc Wojskową, zalążek dzisiejszego Stowarzyszenia Polskich Kombatantów.

24 maja 1946 roku odbył się I Zjazd SPK w Londynie. Uchwały podjęte na tym zjeździe dotyczyły łączenia rodzin, wzajemnej pomocy w organizowaniu nowego życia na obczyźnie, a przede wszystkim utrzymania celów, o które walczyli. Walka o wolną i niepodległą Polskę ciągle nie była zakończona.

Żołnierze, którzy uczestniczyli w ostatniej wojnie i żyją do dziś, to że przeżyli zawdzięczają Bogu. Wyznał to spadochroniarz Emil Szczotka z Chicago, który powiedział – “Sądzę, że wyjście z tylu nieszczęść obronną ręką zawdzięczam tylko Bogu, który uproszony modlitwami rodziców, a zwłaszcza matki ukochanej ochraniał mnie przed śmiercią. Jeszcze do dzisiaj pamiętam matczyne modlitwy, godzinki do Najświętszej Panny, a w Poście gorzkie żale, które z wielkim nabożeństwem z pamięci odmawiała. Uproszony przez nią Bóg był miłosierny”.

Niestety – wiele matek, nie zobaczyło swoich synów powracających z wojny. Nikt nie zajął się tymi matkami i wdowami. Trudności były wielkie w wyniszczonej wojną Polsce. Tragedia i ból żołnierskich żon i matek również nie powinny być zapomniane w dniu święta żołnierzy.

W dniu Żołnierskiego Święta składamy hołd tym wszystkim, którzy oddali swe życie w walce o godność człowieka i wolność narodu. Cześć ich pamięci.

 

97 Pielgrzymka do Skaro

Około 3 tys. wiernych wzięło udział w pielgrzymce do Groty Matki Bożej w Skaro z okazji uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Co roku, 14 sierpnia, wierni ściągają do tej małej miejscowości położonej 80 km. na północny wschód od Edmonton. Licznie przybywają do Skaro z Edmonton, Calgary, Red Deer i innych miejscowości w Albercie, Saskatchewan i Brytyjskiej Kolumbii.  Pielgrzymki do Skaro sięgaja do początków osadnictwa polskiego w Albercie. Pierwsi Polacy docierali do tej położonej na zachodzie Kanady prowincji, począwszy od 1895 roku. Tworzyli osady rolnicze karczując lasy na pozyskanie ziemi uprawnej. Jedną z nich była Polska Osada w Skaro.

Dzisiaj ich potomkowie, wykształceni, i może nie mówią już ich ojczystym językiem, nadal pamiętają, że ich dziadkowie powtarzali: „Bez Boga ani do proga” dołączają się do sierpniowej pielgrzymce do Skaro.

Obok Groty znajduje się mały cmentarz, na którym spoczęli ich ojcowie i dziadkowie, pierwsi polscy emigranci.

„Wartość Słowa Bożego w życiu współczesnego człowieka” – to temat homilii, którą wygłosił Ksiądz Arcybiskup Richard Smith, Arcybiskup Diecezji Edmonton.

Po uroczystej Mszy św. wierni podążyli w nocnej procesji niosąc zapalone świece a następnie klęcząc umieszczali świece pomiędzy kamienie Groty, które 100 lat temu z wielkim trudem były układane przez Polskich Pionierów.

Nikt nie myślał wtedy, że Grota stanie się miejscem kultu Maryjnego i hołdu oddawanego ludziom, którzy zmienili oblicze tej ziemi.

Skaro jest miejscem nie tylko gorącej modlitwy, ale i spotkań Polaków osiadłych tutaj od pokoleń i tych z emigracji najnowszej.

Skaro dla nas Polaków ma szczególne znaczenie, bo nigdy w tym zakątku Kanady nie brakowało polskiego księdza i polskiej mowy.

97 Pielgrzymka do Skaro

Skaro to miejscowość, którą trudno odszukać na mapie lub turystycznych przewodnikach w Albercie. Dlaczego więc ta mała miejscowość na północny wschód od Edmonton stała się miejscem dorocznych pielgrzymek od blisko 100 lat? W tym roku do Skaro wyruszy już 97 pielgrzymka. Ludzie wiary od wieków pielgrzymują do miejsc świętych. Obok katolików — w Lourdes, Fatimie, La Sallette, Jerozolimie, polskiej Częstochowie można spotkać wielu innych chrześcijan. Marzeniem i obowiązkiem każdego muzułmanina jest odwiedzenie Mekki. Choć modlić się trzeba zawsze i wszędzie, w tych szczególnych miejscach zwanych sanktuariami można czuć się bliżej swego Stwórcy. W Albercie mamy też swoje miejsce religijnych spotkań — SKARO, z grotą, jaka przypomina nam i Lourdes, i pielgrzymki na Jasną Górę. Na otwartym polu przed Grotą w Skaro możemy wnieść ku niebu wspólny śpiew, a procesja o zmroku ze świecami, wokół Groty —jednoczy nas z całym katolickim światem w oddaniu czci Bogu i Jego Wniebowziętej NMP.

Grota w Skaro wybudowana została w roku 1919 przez emigrantów, głownie z Galicji, to oni pod duchowym przewodnictwem misjonarza ojca Antoniego Sylli, OMI, i z pomocą ks. Roux  wybudowali w osadzie Skaro grotę na wzór Groty z Lourdes. Uczynili to, aby podziękować Opatrzności Bożej za dar lepszego życia. Wierzyli oni, że kierował nimi Bóg i opieka Matki Bożej. Wybudowali Grotę jako znak przymierza dla wszystkich emigrantów, by im przypominała „stary” kraj i „stary” kontynent.

Pierwsi polscy pionierzy przybyli tutaj już w roku 1897. Byli nimi Wawrzyniec Myrczak, Mateusz Malica i Jan Wachowicz. O. Antoni Sylla — polski misjonarz, OMI, urodził się w Wielopolu na Śląsku (pod zaborem pruskim) w r. 1881. W wikariacie zwanym wówczas albertańskim rozpoczął pracę misyjną w r. 1909 w wieku lat 28. Kanada liczyła wtedy tylko 5 milionów mieszkańców. W ciągu 3 następnych lat liczba ta wzrosła o 3 miliony imigrantów, głównie Polaków i Ukraińców z zaboru austriackiego i rosyjskiego.

14 sierpnia 2015 r. odbędzie się doroczna, 97 pielgrzymka do Groty w Skaro. W tym dniu w Kościele katolickim wierni zaczynają obchodzić przypadające na 15 sierpnia święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jak co roku, tysiące uczestników uroczystości przybędzie do Groty na dziękczynienie Bogu za otrzymane łaski i modlitwę, a tym samym na oddanie hołdu pionierom, którzy zmienili oblicze tej ziemi. Dziękować tam Bogu za trud ofiarnej pracy polskich osadników, którzy siekierą karczowali lasy, by teraz mogły szumieć tu łany złocistej pszenicy i paść się stada bydła: którzy też przekazywali skarb wiary i mowę ojczystą swoim dzieciom i wnukom.

Uroczystość przypomina również, że od samego początku przybycia naszych pionierów – polskich osadników, polscy misjonarze i polscy kapłani diecezjalni otaczali ich opieką duszpasterską, odwiedzając ich i dodając otuchy w tych trudnych początkach, by nie stracili nie tylko skarbu wiary na tej obcej, choć gościnnej ziemi, ale by też przekazali dzieciom i wnukom mowę ojczystą i kulturę polską wyrosłą na glebie chrześcijaństwa. Organizowali więc nie tylko parafie polskie, ale zakładali też biblioteki i organizacje. I tę służbę ludowi polskiemu na tej albertańskiej ziemi księża polscy pełnią do dzisiaj.

Procesje wokół Groty w połowie sierpnia stały się świętem religijnym, obchodzonym po dziś dzień przez tysiące katolickich pielgrzymów z Alberty i innych części Kanady, których z każdym rokiem przybywa coraz więcej. Każdego roku stają z modlitwą przed obliczem Matki Bożej w Grocie, którą z wielkim trudem zbudowali ich ojcowie i dziadkowie. Wartości, które pionierzy przywieźli z kraju ojczystego przekazali dzieciom i wnukom, którzy je pielęgnują i rozwijają pod dzień dzisiejszy.

Bez Boga i wiary trudno być dobrym Polakiem — mawiali nasi przodkowie, polscy pionierzy w Albercie. I szli, zbierali się tam na doroczny odpust i modlili, czasem w deszczu, czasem w spiekocie.

Z. Cynar – Polonia Edmonton News

Pielgrzymka do Skaro: w piątek, 14 sierpnia 2015 r.

Autobus do Skaro – 14 sierpnia o godz. 17:00 sprzed kościoła Różańca św. Bilety: $10 od osoby można nabyć w biurze parafialnym kościoła Różańca św. (ograniczona liczba biletów).Program w Skaro: – piątek godz. 18:30 spowiedź, 19:00 różaniec, 19:30 nieszpory po polsku, 20:00 Msza św. przy grocie i procesja Eucharystyczna po Mszy św.

15 sierpnia godz. 10:00 Msza św. z Sakramentem dla chorych i procesja.

Festiwal Dziedzictwa Kulturowego w Edmonton

W dniach 1-3 sierpnia br. odbywa się w Parku Hawrelaka w Edmonton największa impreza wielokulturowa na świecie – Festiwal Dziedzictwa Narodów, które to dziedzictwo składa się na mozaikę kanadyjską. Po raz czterdziesty różne grupy etniczne prezentują swój folklor – tance, śpiew, sztukę ludową – i tradycyjne potrawy. Polonia uczestniczy w Festiwalu od samego jego początku.

W raporcie World Comission on Culture and Development UNESCO stosunek Kanady do wielokulturowości przedstawiony jest jako wzór do naśladowania dla innych. Wielokulturowość, a tym samym i jego wielojęzyczność, stwarza szansę szybkiego i bardziej powszechnego zbliżenia kontaktu międzyludzkiego.

W państwie wielokulturowym grupy narodowościowe mają: swoje świątynie, gazety, programy radiowe i telewizyjne, kluby i restauracje z narodowymi potrawami, co możemy potwierdzić na naszym polonijnym przykładzie. Do szkół chodzą razem dzieci białe i kolorowe. W biurach i fabrykach obok Kanadyjczyków od wielu pokoleń pracują urodzeni w innych krajach emigranci z Europy czy Azji. Nikomu to nie przeszkadza, przeciwnie, akceptujemy to ze zrozumieniem, a to oznacza pokój wewnętrzny, i o to właśnie najbardziej chodzi, to jest główny pożytek z wielokulturowości.

W takiej atmosferze nie ma publicznych przejawów nacjonalizmu, a więc tego, co wynika z irracjonalnej nienawiści do innych ludzi i wywyższania się ponad nich, co z reguły ma miejsce gdy wielokulturowość nie jest akceptowana przez społeczeństwo lub osoby indywidualne.

W kraju wielokulturowym jakim jest Kanada nie łatwo jest wybrać życie w innej kulturze niż ta, w której wychowaliśmy się. Nie potrafilibyśmy odpowiedzieć na pytanie: “Skąd jesteśmy?”, „Jakie jest nasze dziedzictwo kulturowe?” Skazalibyśmy siebie i nasze dzieci na tulaczkę bez korzeni i narodowej tożsamości, podczas gdy inni robią to z dużym poczuciem dumy. Stracilibyśmy poczucie więzi, wspólnoty i przynależności. Stracilibyśmy świadomość własnego znaczenia z braku udziału i współuczestnictwa w bogactwie wielokulturowości. Powstałaby wtedy rozbieżność w tym jak my siebie widzimy i jak nas widzą inni.

W roku 1988 Parlament Kanady przyjął Ustawę o wielokulturowości – pierwszą na świecie ustawę narodową dotyczącą tej kwestii. Ustawa chroni prawnie wielokulturowość jako podstawową i charakterystyczną cechę społeczeństwa kanadyjskiego, i ma na celu wspieranie zachowania kultury i języka, wzmacnianie kulturowej świadomości i porozumienia, ograniczanie dyskryminacji, a także promocję zmian w instytucjach państwowych na poziomie federalnym i prowincjonalnym, z uwzględnieniem tła kulturowego. Obserwuje się, że ta cecha ulega nasileniu.

Wprowadzając politykę wielokulturowości rząd pragnie przyjść z pomocą w kształtowaniu społeczeństwa jednoczącego obywateli w duchu poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, wzajemnego poszanowania, równości i pełnego uczestnictwa w życiu społecznym niezależnie od pochodzenia etnicznego, rasy, języka czy wyznania.

Niewątpliwie wielokulturowość, możliwość pielęgnacji własnych tradycji, języka czy religii jest zjawiskiem niezwykle pozytywnym.

Festiwal ponownie jest okazją, aby wspólnie tę wielokulturowość celebrować.

Z. Cynar – Polonia Edmonton News

Zdjecia: Grzegorz Łojko https://www.flickr.com/photos/126655942@N03/sets/72157654336208974    

Drumheller – unikalne miejsce na specjalne przedstawienie

Jeszcze o wycieczce członków Towarzystwa Polsko-Kanadyjskiego do Drumheller.

Drumheller to nie tylko miejsce „Royal Tyrrell Museum of Palaeontology” wysokich hoodoo o wielkich czapach z brunatnego piaskowca i skalistych nieużytków. Wycieczka do Drumheller byłaby niekompletna bez oglądania przedstawienia Męki Pańskiej (Passion Play). Przedstawienie z obsadą utalentowanych i oddanych wolontariuszy, a jest ich ponad 200, zachwyca, uczy i dostarcza niesamowitych wrażeń. Przedstawia życie i śmierć Chrystusa oraz Jego zmartwychwstanie. Można mieć odczucie, że historia dzieje się na naszych oczach. Wzgórza wokół amfiteatru są niezwykle urokliwe, spektakularne, nadają historyczny charakter otoczenia, a wygląd wykonawców na okolicznych szczytach wzgórz w akcie końcowym jest niesamowity. Przedstawienie jest unikalne, uczy otwartości na zrozumienie wymiarów życia duchowego.

Dla wierzących, często jest to część tradycji rocznej pielgrzymki i rocznie przyciąga do Dramheller tysiące turystów.

KPK response to M. Wegierski

As President of the Board of Directors of the Canadian Polish Congress, I feel impelled to respond to the article entitled “Some hopes for a more effective Canadian Polonia” written by Mark Wegierski.

While I sadly must agree with some of his statements and comments. I would like to explain, refute, and inform Mr. Wegierski about some of the “realities” of Polonia in Canada.

Let me begin by saying that it is true that most of Polonia’s shortcomings result from a lack of funds. Please believe me, there are those who give in Polonia – give of their time, effort, and finances, but they are always the same individuals. Why, one might ask? Why don’t most Canadians of Polish descent include the Congress or one of the Foundations you mentioned in their wills? Why is it that the Canadian Polish Congress can send out a request for sponsorship – a simple $100.00 would do – to 400+ businesses in Polonia, only to receive maybe 5 responses? Why do even some Member Organizations of the Congress balk at paying $10 a year per member – because it increased by a dollar? We as a community have failed, generally speaking, in building and developing a culture of giving to support Polonia.

Mr. Wegierski is correct in saying that “many Polish- Canadians do considerably or even very well in Canadian society. However, this personal success has, unfortunately, rarely been translated into greater clout and success for the community as a whole.”. Part of the problem, in my opinion, is that Polonia has been intolerant of many members of the Canadian Polish community due to their lack of Polish language skill. Speaking perfect Polish should not be a criteria for being a member of Polonia!

There is also the perception of some, that Polonia is still too involved in “all things Polish and what happens in Poland.” We should be supportive of a democratic Poland, praise it loudly, visit Poland to learn more about our heritage and also encourage our children and grandchildren to be proud of their ancestry and know the history of Poland. However, we live in Canada and have adapted to the Canadian lifestyle while maintaining our Polish traditions and customs. The success of the Roncesvalles Polish Festival in Toronto shows that we are proud of our heritage but also recognizes that we are now part of the Canadian society.

Mr. Wegierski begins his article with the statement “that the lack of intellectual and cultural infrastructures for the Polish-Canadian community is particularly troubling.” and goes on to list several periodicals and journals which have become defunct over the years. My response would be that those who are raised here and complete their education here are likely to have access to excellent professional materials in English and prefer to read in English. There are still periodicals printed by various organizations for example, the Polish Teacher’s Association, Polish Scouting Association, but these are of interest to their members. Irene Tomaszewski quarterly publishes a fantastic on-line magazine called “Cosmopolitan Review” which is in English and therefore more viable for many members of Polonia. The suggestion that some “Polish-Canadian newspapers may be interested in having such a quarterly magazine supplement” is fine but most Polish newspapers have gone to an on-line format and publish only once a week due to costs and lack of readership. The reality is that today, various forms of media allow everyone to see and hear things happening in Poland and Canada without buying a Polish newspaper.

I’d like to point out that several important contributors to the “intellectual and cultural infrastructure” of Polonia have been omitted. The Polish Catholic Church in Canada continues to maintain culture in our community. One has to just look at the work of the Family Radio, the seminars by visiting professors (several in English) organized by Friends of the Catholic University in Lublin which have been held at St. Maximillian Kolbe Parish and the various concerts, such as the pipe organ concert, held at St. Eugene de Mazenod to see the input of our parishes in the intellectual and cultural life of Polonia. The Polish Engineers Association regularly holds lectures and seminars, often in English, concerning contemporary events in the scientific community. The Canadian Chopin Society not only organizes the Chopin Piano Competition with the winners going to Warsaw for the prestigious worldwide competition, but also interesting concerts featuring Canadian artists of Polish descent. Ludowa Nuta, Symfonia Choir, Andrzej Rozbicki, and Maciej Jaskiewicz among many others provide a variety of musical alternatives. Various theatre companies such as the Polish Canadian Society of Theatre – Theatre, Poetry, and Music Salon put on plays relevant to the community and our history sometimes with English subtitles. Artists such as Ania and Wojtek Biczysko, Iwona Dufaj, Janusz Charczuk, and Wojtek Macherzynski, to name only a few, often showcase their work both in Polonia and in the general Canadian community   Numerous folk ensembles across Canada keep the culture of our folklore alive by introducing our youth to the rich history of music and dance of their ancestors. These are just a few examples, mainly in the GTA region. Many more such groups/people exist across Canada and proudly work to maintain Polish culture and tradition through the Arts and through various organizations. My point is, Mr. Wegierski, that Polonia does not lack in opportunities to have intellectual and cultural stimulation.

As to the foundations which give bursaries to students of Polish descent, each of them has their own criteria which must be met. It seems odd that Mr. Wegierski suggests to consider only students of the social sciences. The foundations accept applications from students in all faculties. The reality again is that they can only give out what they have in trust. Once again the problem is that not enough people in the Canadian Polish community leave money in their wills or donate to these foundations.

Now for the Congress. The function of the Canadian Polish Congress, to represent our community’s interests before the people and Government of Canada and to promote awareness of and respect for Poland’s history and heritage and the contribution of Poles to the culture of Canada and the world. I have spent 5 years as President of the Board of Directors trying to build up the visibility of the Congress. There have been several events run by the Congress, among them “Polish Heritage Day at the ROM” which featured artists, musicians, historic displays, films and books by authors who reside in Canada and are of Polish descent. My aim is to have the Canadian Polish Congress be exactly that – Canadian – with a pride in the achievements and involvement of Poles who came here for a new life and live here on a daily basis as part of the Canadian society. In order to have a stronger voice in what matters to Canadians of Polish descent we need to be visible, eloquent (in English), support those from our community who enter politics because they have our interests at heart, support our businesses, our churches, our organizations, our seniors homes, and show other Canadians who we are and what we have done here in Canada and worldwide.

With this in mind, and with the upcoming 150th Anniversary of Confederation in 2017, the Canadian Polish Congress has decided to do a film about the input of Polish immigrants into the development and growth of Canada over the 150 years. We have applied for a Federal Grant and hopefully will receive generous support from various sources in our community The film will include events before confederation when the Kaszubians arrived in Ontario, the history of the coal miners in Cape Breton, the miners in Noranda and Sudbury, the farmers who helped open the West and those who farmed in southern Ontario the Veterans, engineers, and survivors who arrived after WWII, and the “Solidarity” immigration right up to the present.

We are having a fundraising banquet on Saturday, October 17, 2015 in Burlington. We are looking for funds for this endeavour. Will you be supporting it, Mr. Wegierski? I can send you an invitation to the banquet and a sponsorship form.

Some hopes for a more effective Canadian Polonia

Napisane przez  Mark Wegierski, piątek, 17, lipiec 2015 r.

It has to be said at the outset, that the lack of meaningful intellectual and cultural infrastructures for the Polish-Canadian community is particularly troubling.

While the work of professor Tamara Trojanowska, who teaches Polish Language and Literature at the University of Toronto has been considerably helpful (such as the major international conference on Polish themes that took place in February 2006), professor Piotr Wrobel, who holds the Chair of Polish History at the University of Toronto, has been seen by some as rather cool to the core concerns of the Polish-Canadian community.

Some worthy goals for the community could be the considerable augmenting of such institutions as the Polish Library in Montreal, the Polish Institute of Arts and Sciences in Canada (PIASC), and the Canadian-Polish Research Institute in Toronto. For example, it would be helpful if the publication of the annual scholarly journal of the Polish Library in Montreal and PIASC, could be restored. (The last extant issue appeared in 2007-2008.).

Obviously, the community should try to increase support to its small, mostly impecunious foundations – notably, the Adam Mickiewicz Foundation in Canada, the Canadian-Polish Millennium Fund, the Wladyslaw Reymont Foundation, and the Turzanski Foundation.

It would be helpful to put into place such things as real scholarships for Polish-Canadian graduate students in the social sciences and humanities (as seen, for example, in some other communities, reaching an amazing $20,000 a year per person!). These scholarships should be primarily merit-based.

It would also be helpful if these foundations could offer, for example, scholarships for Polish-Canadians taking journalism courses and programs, as well as for students of creative writing working on Polish themes, along with annual prizes for the best Polish-Canadian writers (rather than for already well-established, big-name authors from Poland).

It would be helpful, furthermore, to augment the Polish-Canadian Publishing Fund (Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie) on the understanding that it would begin to extensively publish books in English, rather than almost exclusively in Polish.

It would be desirable to re-establish a Polish-Canadian literary-artistic-cultural publication along the lines of the now-defunct High Park Magazine (which published twenty-five magnificent issues between 1992 and 1998). Perhaps one of the major Polish-Canadian newspapers might be interested in having such a quarterly magazine supplement?

I have also noticed that the superb Western-Canadian-based literary-artistic-cultural magazine, Strumien, has not been able to keep up annual appearances. It is presumably short of funds and needs financial assistance.

It would also be efficacious to finally launch that “Polish-Canadian Defence Fund” on at least a somewhat professional basis, although in this case, support from the government could not be expected. The work of continuously monitoring the various main Canadian media – and responding as necessary — cannot be undertaken in this very media-saturated society solely by volunteer effort.

As far as the Canadian Polish Congress (KPK) — the chief representative institution of the Polish-Canadian community – one would hope for the increasing professionalization of its executive posts and of its fund-raising initiatives. Can one hope that it will ever be able to break out of what has appeared to be its state of perpetual penury?

As far as the Polish veterans’ organizations, it has been suggested, for example, that the Polish Combatants’ Association (SPK) building on 206 Beverley Street (close to the University of Toronto main campus and downtown Toronto), could become an archival, library, and museum institution, to be called the Museum of Poland and the Poles in World War II. It would be felicitous if those institutions of the Polish state whose mission is focussed on Poles and persons of Polish descent living abroad, such as, most notably, the Wspolnota Polska (Polish Commonweal) could offer some support in this regard. The rhetoric on its website is certainly high-flown – and it is, after all, more than twenty-five years since the fall of Communism!

The irony is that, as individuals, many Polish-Canadians do considerably or even very well in Canadian society. However, this personal success has, unfortunately, rarely been translated into greater clout and success for the community as a whole.

If at least some of the initiatives mentioned above were rapidly actualized, they could create a social, cultural, and intellectual impetus that could sustain the community for many future decades!

Read KPK response to M. Wegierski

Dni „Klondike”. Poznajemy trochę historii naszego miasta

Klondike to rzeka na Jukonie w północno-zachodniej Kanadzie. Jej nazwa została trwale związana z odkryciem złota w okolicach Dawson City i tzw. „gorączki złota”. W sierpniu 1896 r. trzej poszukiwacze George Carmack, Skookum Jim i Tagish Charley znaleźli bogate złoża nad strumieniem Bonanza Creek, dopływem rzeki Klondike.

Rok 1895 w historii Edmonton to rok gwałtownego rozwoju. Dość powiedzieć, że ludność w tym roku liczyła 1165 osób, nie licząc 505 ludzi z południowej strony rzeki. Z Europy zaczęli napływać nowi przybysze, wiedzeni obietnicą znalezienia bogatej ziemi. Samo miasto zaczęło nabierać cech niemalże metropolii. Za poważny problem uznano wiosną 1895 roku wzrastającą liczbę użytkowników rowerów, co zostało podniesione w miejscowej gazecie „Bulletin”. „To że rowery stanowią niebezpieczeństwo drogowe strasząc konie jest oczywiste” —wołał z oburzeniem dziennikarz. Ważnym wydarzeniem było otwarcie nowego szpitala miejscowego, który kosztował 30 tysięcy dolarów. Następny rok przyniósł nowości w dziedzinie życia towarzyskiego — założono Edmonton and Country Club, którego tereny znajdowały się tam, gdzie dziś stoi budynek Parlamentu. Pomimo tych wydarzeń, ogólny obraz ekonomiczny zachodniej Kanady nie był zachwycający. Poszukiwacze ropy i oleju bezskutecznie drążyli otwory w ziemi. W eksporcie liczyły się tylko futro i złoto. Właśnie: złoto. 15 kwietnia 1897 roku w „Bulletinie” ukazał się interesujący artykuł, donoszący, że edmontończycy, nie czekając aż rzeka rozmarznie wyruszają na poszukiwanie złota. W maju niemal połowa mężczyzn z Edmonton załadowawszy na swe konie bagaż wyruszyła na północ. Wielu mieszkańców miasta uznało jednak, że miast puszczać się w męczącą podróż i narażać na niebezpieczeństwo lepiej pozostać w domu i tu robić interes obsługując tych którzy jadą na północ i którzy stamtąd wracają. W tym czasie Edmonton było ostatnim przystankiem kolejowym na kontynencie w drodze po złoto. Każdego dnia z pociągu wysiadali ludzie, którym potrzebny był nocleg, jedzenie i konie. Szybko wydrukowano foldery i mapy na których umieszczono Edmonton i wszystkie możliwe szlaki wiodące na północ. Właściciele sklepików i hoteli zaczęli umieszczać nazwę Klondike w swoich reklamach.

Jednak brak doświadczenia, złe drogi i zimno sprawiły, że wielu poszukiwaczy złota wracało z niczym lub nie wracało wcale.

Do lata 1898 roku gorączka złota zaczęła przygasać i coraz mniej ludzi z szaleńczym błyskiem w oczach pojawiło się na ulicach miasta. Niemniej jednak oblicza się, że w tym czasie przez Edmonton przewinęło się około półtora tysiąca podróżnych. Jeśli każdy z nich zostawił tu przeciętnie 300 dolarów, to około pół miliona nowych pieniędzy (w tym wiele w złocie) zostało w kasach sklepikarzy i hotelarzy. Nic więc dziwnego, że kupcy z zadowoleniem zacierali ręce. W ogólnej złej sytuacji ekonomicznej, kiedy to od czterech już lat trwała depresja, banki bankrutowały, a słowo kredyt zniknęło z rozmów o interesach, Edmonton miało się całkiem dobrze. Na tyle dobrze miało się także południowe Edmonton, że jego mieszkańcy poprosili o przyznanie ich „miastu” praw miejskich. Prośba skierowana do Reginy, która była stolicą Northwest Territories została zwrócona z propozycją, aby mieszkańcy południowego Edmonton aplikowali raczej o przyznanie statusu wsi aniżeli miasta. Nic nie mogło już zatrzymać rozwoju Edmonton. Wzmocnione przez lata gorączki złota, dzięki niej stało się znane. Coraz więcej ludzi zaczęło ściągać, czując, że gdzieś tu musi być ropa i gaz, mimo że próby ich odnalezienia były raczej nikłe. Także imigranci z Europy nie zapuszczający się dotąd tak daleko, w poszukiwaniu uprawnej ziemi zaczęli przybywać tu coraz liczniej. Zazwyczaj bez grosza, biedni ale uparci i szczęśliwi, że mają tu ziemię do uprawy, zaczęli zasiedlać Albertę. Za pierwszego znanego z nazwiska Polaka, który osiedlił się w Albercie, uznano – zgodnie z relacja ks. Antoniego Sylli, pierwszego kronikarza Polonii albertańskiej – Stanisława Banacha. Liczna rodzina Banachów przybyła w r. 1895 na stały pobyt do Strathcony (obecnie południowa cześć Edmonton) i wkrótce osiadła na roli w środkowej Albercie. W tym roku Polonia w Albercie obchodzi 120-lecie swoich dziejów. Ostatnie lata XIX wieku stały się dla Edmonton czasem ważnym, czasem który zaowocował bardzo szybko już w wieku XX.

Dni „Klondike” to 10 dni zabawy w różnych częściach miasta a przede wszystkim w Centrum „Expo”, gdzie jego tereny przekształcone są na arenę nieskończonych gier, zabaw, koncertów, występów artystycznych i smakoszy różnorakich potraw. Po zachodzie słońca odbywa się przepiękny pokaz sztucznych ogni. Setki tysięcy ludzi odwiedzi tegoroczne „K-Days”, które będą trwać od 17 do 26 lipca br. Warto zaplanować udział w tej największej imprezie edmontońskiego lata z rozrywką dla dorosłych i dla dzieci.

X